piątek, 31 stycznia 2020

Nowe życie, powiedzmy

W związku z dużymi zmianami w moim życiu w ostatnim czasie i odkrywaniu dotąd mi odległych rejonów ludzkiej egzystencji mam szereg obserwacji:

1. Liczne kontakty z urzędami:

- pracowniczki ZUS-u (dotąd same panie) są przemiłe i pomocne. Tyle że ZUS to instytucja, której działalność jest w dużej mierze umowna, bo jej finanse są patykiem na wodzie pisane. Może stąd pozytywne nastawienie jej pracowników – poczucie absurdu, które zapewne musi im towarzyszyć w pracy, sprzyja postawie ironicznej i otwartej. 

- pracownicy Urzędu Skarbowego (obojga płci), z którymi miałem do czynienia, to cerberzy i dementorzy wcieleni w jednym. Czuję, że każdym pytaniem marnuję ich cenny czas na pastwienie się nad innymi podatnikami-nieszczęśnikami. Irytacja, odpowiadanie półgębkiem i odsyłanie do innych działów w duchu Kafki – to ich specjalność i życiowy cel. Możliwe że między sobą i po pracy są uroczy, pomocni i empatyczni, a tylko gmach US wyzwala w nich negatywne skłonności. Z pewnością jednak nie są to ludzie bez vat.

2. Abstynencja od prawie czterech tygodni:

- dania w McDonald’s, dotąd spożywane przeze mnie okazjonalnie na tzw. kacu, w stanie pełnej trzeźwości są niejadalne (testowane na kanapce Drwala Wege).

- patrzenie na pijane osoby na imprezach stwarza wrażenie oglądania wersji soft filmów Gaspara Noégo czy Wojciecha Smarzowskiego. Nie rzucam kamieniem, bo też grałem w tych filmach.

3. Liczne kontakty z państwową służbą zdrowia:

- doprawdy nie wiem, jak w walących się budynkach publicznej służby zdrowia, pełnych czekających w długich kolejkach ludzi doświadczonych przez los, pracownicy, szczególnie ci niższego szczebla, czyli żenująco nisko opłacani, są w stanie wytrzymać i nie uciec w siną dal (od noszy najdalej). A przecież bez nich wszyscy by umarli, prędzej niż później. Z ciekawostek: na wizytę w poradni okulistycznej trzeba czekać 9 miesięcy (szpital na Lindleya) lub 12 (Szpital Czerniakowski). Z drugiej strony, przy odrobinie szczęścia i determinacji, do niektórych specjalistów można się dostać od zaraz. Pozostaje życzyć sobie zdrowia albo chociaż szczęścia.

4. Częściowy zawodowy rozbrat z kulturą:

- gdy stałą kilkuletnią pracę w mediach głównie internetowych zmienia się na okazjonalną, i nie trzeba przeglądać codziennie całego internetu, okazuje się, że poza kolejnymi aferami, premierami, ceremoniami i imprezami też jest życie. Poznaję je.

5. Ograniczenie dawkowania sobie rządowej propagandy:

- zaprzestałem perwersyjnego oglądania codziennie Wiadomości TVP i śledzenia innych prawicowych mediów. Chciałem lepiej poznać wroga, mieć szerszy ogląd sytuacji, nie zamykać się na inność. Uświadomiłem sobie jednak, że to bardziej masochizm niż poszerzanie wiedzy czy obywatelska powinność. Obecnie nadzieję upatruję w tym, że narodowo-katolicka frakcja w którymś momencie sama się zakiwa i dokona samozaorania. Wskazywałby no to fakt, że na lidera opozycji wyrasta Marian Banaś.