niedziela, 24 października 2021

Podróże kształcą, jak wszystko

Jadę sobie pociągiem w wagonie „strefa ciszy”, a tam dzieci oglądają bajki z dźwiękiem z głośnika telefonu albo coś tam mówią po dzieciowemu, starsze małżeństwo dokazuje i rzuca sobie zrozumiałe żarciki, ktoś inny prowadzi rozmowę telefoniczną w trybie głośnomówiącym, do tego umięśniony mężczyzna, bez koszulki, z tatuażem Polski Walczącej na plecach, śpiewa Rotę na cały głos i każe stawać na baczność, a potem zaczyna jeść kebab i wyciskać sztangę. 

Już mam ochotę zwracać uwagę i pomstować na naród, bo chciałem mieć dogodne warunki do czytania/pracowania, ale myślę sobie – co by zrobili Dehnel i Springer w tej sytuacji? Już by wysmarowywali klasistowski (Dehnel) lub zgorzkniało-hejterski (Springer) felieton lub esej? O porządek i umiar by apelowali – w domyśle na wzór tego, co w monarchii austro-węgierskiej (Dehnel) lub w aglomeracji Oslo (Springer)? Cyzelowali każde zdanie, by z jak największym pietyzmem dojebać rozgadanym i anarchistycznie usposobionym współobywatelom? 

Wyobraziłem sobie też, że Dehnel i Springer jadą w jednym przedziale i w narzekaniu na PKP i Polskę się prześcigają i przebijają, i droga im szybciej mija, i na koniec się z tego śmieją, że to jednak bez sensu i ile można. Jakoś poprawiło mi to humor i sam uznałem, że to wszystko jednak bez sensu i ile można.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz