Uprzedzam na wstępie ataki tych, których boli nazywanie produktów wegańskich nazwami odmięsnymi. Po pierwsze, nie wszystkie nazwy są zgodne ze swoim właściwym znaczeniem, np. Prawo i Sprawiedliwość czy Sojusz Lewicy Demokratycznej. Po drugie, nie chce mi się dalej tego tłumaczyć.
Staram się być na bieżąco z wegetariańskimi i wegańskimi nowościami w sklepach, nawet tymi najbardziej podłymi, a szczerze mówiąc, to zwłaszcza z tymi. Po parówki roślinne, jako przedstawicielki nizin kulinarnych, sięgam często, bo są urocze i tak śmiesznie merdają ogonkiem. Nie, nie dlatego. Jem je regularnie przede wszystkim po to, by mieć pretekst do smakowania musztardy, którą uwielbiam, a nie wypada jeść samej, co jednak mimo wszystko się zdarza.
Mógłbym teraz popłynąć w zachwalaniu musztardy, ale do brzegu.
Parówki sojowe Go Vege (Biedronka) 4/10
Ich największym plusem jest to, że w ogóle są. Wchodzisz do Biedronki na cotygodniowe zakupy, a tu na półce parówki roślinne, o jak fajnie, nie musisz szukać ich gdzieś indziej. Tak brzmi moja osobista historia przetworzona w uniwersalną. Te parówki też są mocno przetworzone.
Należy pamiętać, by naprawdę długo je gotować, by nie smakowały jak niedogotowana parówka sojowa Go Vege, czyli bardzo źle. Niezależnie od stopnia ugotowania, po spożyciu na śniadanie cały dzień czuje się w ustach ich smak, ale jakby doprawiony wyciągiem z kapcia. Niemniej jednak warto skusić się na te parówki, jeśli jesteśmy już w Biedronce i nie chce nam się iść do innego sklepu.
Bezmięsne parówki (różne sklepy) 6/10
Bezmięsny stanowi modelowy przykład sukcesu, jaki opisywałyby co miesiąc miesięczniki „Startup i ja” czy „Plants & Business”, gdyby istniały. Dwóch młodych chłopaków w 2016 roku ogłosiło w internecie zbiórkę na stworzenie „roślinnego rzeźnika”, czyli zaczynali od zera, a dziś są już względną potęgą na polskim rynku, czyli zapewne zrobili 6 zer albo i więcej.
Bezmięsne parówki są ok, ale ich smak i konsystencja budzą pewne niepokojące skojarzenia z biedronkowym Go Vege. Można się za to z nimi pokazywać w modnych miejscach (reprezentują parówkowy niezal).
Parówki Rośl-Inne Tarczyński (są np. w Żabkach) 6/10
Ocena mogłaby być wyższa, ale obniżyłem ją o 3, bo to produkt od oprawców zwierząt, a tylko o 3, bo zauważają, że mięso można czymś zastąpić. Te parówki mają najmniej inwazyjny smak z omawianych, co jest dużą zaletą, jeśli traktujemy je głównie jako nośnik dla musztardy. Opakowanie zamyka się jak książka, dzięki czemu możemy się w pełni zanurzyć w lekturze ich składu.
Ostatnio najczęściej kupuję parówki Tarczyńskiego, m.in. ze względu na najbardziej korzystny stosunek liczby parówek w opakowaniu do ceny. Do tego nie powodują niesmaku w ustach – zjada się je i zapomina. A chyba o to chodzi w parówkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz