Spotykam się z zarzutami, że piszę tu o sprawach błahych, piątorzędnych, a jeżeli już zajmuję się jakimś poważnym zagadnieniem (vide test centrów handlowych), to nie zachowuję należytej powagi, popełniam błędy metodologiczne i teoriopoznawcze oraz ślizgam się po temacie (a przecież nie ma jeszcze przymrozków hahhahaha). Pokornie przyjmuję krytykę, ale mam zamiar udowodnić wszystkim malkontentom, że potrafię napisać tekst merytoryczny, wyważony i serio. Znów sięgnę po formułę testu, jednak aby uniknąć zarzutów o dyletanctwo, zajmę się czymś szczególnie bliskim mojemu sercu, a mianowicie telefonami komórkowymi. Mam do nich słabość od lat, w gimnazjum potrafiłem spędzać codziennie długie godziny na stronie gsmonline.pl, a nieistniejący już niestety salon firmowy Ery na Puławskiej był moim drugim domem, pierwszym uniwersytetem, a także świątynią, gdzie otrzymałem chrzest (mój pierwszy telefon - Ericsson R320S), miałem komunię (mój najładniejszy telefon - Siemens ST60) i bierzmowanie (mój najbrzydszy telefon - Sony Ericsson K700).
Dość powiedzieć, że gdzieś od 2000 roku znam na pamięć specyfikację techniczną każdego telefonu, jaki pojawił się na rynku. Znajomi i rodzina, gdy zamierzają kupić telefon, zawsze zwracają się do mnie i służę im cenną radą eksperta. Nie każdy jednak ma możliwość zwrócić się do mnie bezpośrednio, nie każdemu też mam czas służyć cenną radą eksperta, dlatego publikuję profesjonalny test telefonów komórkowych. Nie mogę porównać wszystkich telefonów świata, bo ich nie mam, ale wybrałem dwa modele popularne, a do tego dobrze mi znane. Jeden ze średniej półki, dla przeciętnego Kowalskiego, drugi z półki najwyższej, w sam raz dla przeciętnego bywalca pizzerii Aioli oraz Mąka i Woda.
Niektórzy zarzucali mi też, że bez zdjęć to nudno, że nie umiem wstawiać obrazków na bloga - otóż umiem
LG L7 biały
Typowy LG L7 biały występujący w Polsce
Mam ten telefon od roku, więc moja wiedza teoretyczna jest uzupełniona wiedzą praktyczną. Największą wadą LG L7 białego jest to, że do jego użytkownika nie dochodzą esemesy od dziewczyn (przynajmniej tak jest w moim przypadku). Czasem jakiś dojdzie, ale zwykle to nic ciekawego (prawdopodobnie w trakcie odbioru wiadomości przez ten telefon giną gdzieś czułe słowa i emotikony z buziakiem). Dziwna to usterka, bo esemesy od kolegów i rodziny dochodzą często, bezproblemowo i w całości. Zgłaszałem tę sprawę do serwisu LG, ale serwisanci twierdzą, że wina stoi po stronie użytkownika. Być może rzeczywiście to moja wina, gdyż w poprzednich telefonach innych firm występował ten sam problem.
LG L7 często chwalony jest za duży (rzekomo 4,3”) i wyraźny wyświetlacz. Muszę stwierdzić, że to nieprawda, bo po tym jak mi upadł na imprezie na kostkę brukową i pękło pół wyświetlacza, tak naprawdę ma w tej chwili niecałe 2” (to tyle, co moja poprzednia, wiekowa już Nokia E66), a na pozostałej powierzchni obraz przesłania powstały z pęknięcia kontur pająka, a pająków nie lubię.
Brawa dla konstruktorów tego telefonu za to, że jest wolny jak żółw, bo żółwie w przeciwieństwie do pająków bardzo lubię, więc za każdym razem, gdy czekam po kilka lub kilkanaście sekund, aby skorzystać z dowolnej funkcji, mam czas, by pomyśleć sobie o tym uroczym zwierzątku.
Na koniec największa zaleta L7: jedną z komend głosowych służących do wykonywania zdjęć jest, obok banalnych „smile” i „cheers”, komenda „kimchi”. Gdy użytkownik dowie się o istnieniu takiej komendy, z pewnością zainteresuje się, co ona oznacza i sprawdzi to na Wikipedii, ale już nie musi, bo w następnym zdaniu skopiuję definicję hasła „kimchi” z tej strony. Dowie się, że to tradycyjne danie kuchni koreańskiej składające się z fermentowanych lub kiszonych warzyw, głównie kapusty oraz papryczek chili. Gdyby zajrzał na portal Health.com, ale też nie musi, bo ja zajrzałem i tu przytaczam, dowiedziałby się, że to jedna z pięciu najzdrowszych potraw na świecie, obok soi, soczewicy, oliwy z oliwek i greckiego jogurtu (dodałbym do tej listy szot z Warszawskiej o nazwie sour, przez całą zimę co weekend piłem go w dużych ilościach i prawdopodobnie dzięki niemu, a dokładnie połączeniu w nim gorzkiej żołądkowej z sokiem cytrynowym, w ogóle nie bolał mnie brzuch i nie miałem nawet kataru!). Dzięki komendzie „kimchi” zwiększa się nasza wiedza o kuchni koreańskiej, a jeśli do tego zaczniemy jeść potrawę kimchi, będziemy zdrowsi i umrzemy później, co pozwoli nam dłużej cieszyć się telefonem LG L7, choć wątpliwa to radość, szczególnie jeśli codziennie przez to dłuższe życie musimy patrzeć na brak sms-ów i na pająka na ekranie.
Ocena: -10/10 (za problemy z sms-ami)
iPhone 5 czarny
Nie miałem takiego telefonu, ale chciałbym mieć, bo można do niego dokupić świetne pokrowce Lego, które umożliwiają budowanie na telefonie różnych rzeczy z klocków.
A ty co byś na nim wybudował/a? Ja siedzibę wodza indian.
Podobno to najcieńszy i najlżejszy telefon w swojej klasie, podobno to zalety. Okazuje się, że nie do końca, po przez to łatwo wyślizguje się z kieszeni podczas bójek na Barce i podczas powrotów taksówką z tejże Barki. Mój kolega z tego powodu zgubił ten telefon już trzy razy, z czego tylko dwa razy znalazł. Na szczęście, nawet gdy się wyśliźnie z kieszeni i go nie znajdziemy, możemy kupić nowy, taki sam, co też ten kolega uczynił. Okazuje się, że każdy iPhone 5 czarny wygląda tak samo i nikt się nie zorientuje, że znowu zgubiliśmy ten telefon, tym razem bezpowrotnie, i kupiliśmy nowy. Piszę o tym, bo nie zawsze w razie straty możemy kupić coś identycznego, np. w przypadku rybki bojownik. Kiedyś, dawno temu, rodzice wyjechali na tydzień na wczasy i zostaliśmy z siostrą sami w domu, tzn. niezupełnie sami, bo została powierzona naszej opiece rybka bojownik. Wskutek nieporozumienia (siostra myślała, że to ja mam karmić zwierzątko, a ja myślałem, że ona), rybka bojownik musiała stoczyć ciężki bój o życie, który niestety przegrała. Smutna to historia, śmierć z głodu musiała być okropna, bardzo z siostrą żałujemy, młody wiek nas nie usprawiedliwia, jednak wyrzuty sumienia muszę w tej chwili stłumić, etyczne rozważania odstawić na bok, bo to obiektywny i moralnie obojętny (indyferentny!) test. W każdym razie przed powrotem rodziców postanowiłem kupić nową rybkę bojownik, możliwie najbardziej podobną do zmarłej. Poprosiłem w sklepie zoologicznym o czerwoną i starą, dojrzałą rybkę bojownik. Niestety, okazuje się, że czerwone, owszem są, ale starych nie ma. Kupiłem więc młodą, mniejszą od poprzedniej rybki i gdy rodzice ją zobaczyli, od razu się zorientowali, że rybka została podmieniona, co pociągnęło za sobą pewne nieprzyjemności. Na pewno jednak problem ten nie dotyczy iPhone'a 5 czarnego, możemy zatem go śmiało gubić i kupować nowe, identyczne egzemplarze.
Kupując nowego iPhone'a po zagubieniu starego nie pomylcie go z iPadem (bo skończy się to tak, jak z rybką bojownik - wasi rodzice się zorientują)
Ocena: 10/10 (dochodzą sms-y od obu płci, przynajmniej w egzemplarzach mojej kolegi, a miał już dwa)
bardzo ciekawy artykuł. dziękuje autorowi za chwilę relaksu i refleksji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, kiwaszko
zabawne te Twoje testy ale uważaj żebyś nie skonczył jak kochamgotowac
OdpowiedzUsuńPanie Karolu,
OdpowiedzUsuńczas włączyć bluetooth i wyszukać okoliczne żółwie.
Pozdrawiam,
Mateusz