piątek, 9 sierpnia 2013

British Petroleum

Dzisiaj na stacji benzynowej BP byłem świadkiem niecodziennego dla mnie wydarzenia. Stanąłem w kolejce do kasy, by kupić gazetę Lub Czasopisma, a przede mną był pan w wieku średnim, w stroju roboczym acz schludnym, mąż i ojciec zapewne, najzwyczajniejszy człowiek, jakby napisała Jellinek - niktoś. Gdy nadeszła jego pora kolejkowa, najzwyczajniej w świecie chciał zapłacić za benzynę i poprosił prawdopodobnie o papierosy. W chwili gdy kasjer się odwrócił, by zadość uczynić prośbie płacącego pana, ten, nie spuszczając wzroku z kasjera, prawą ręką, dyskretnie, choć nieporadnie, ze stojaka z gumami do żucia i landrynkami w pudełku wziął w garść te drugie i szybko schował do kieszeni. Ja w garść nie wziąłem siebie i oniemiały w konfuzję wpadłem. Czy zwrócić uwagę panu? Czy donieść kasjerowi? Ignorować? Z jednej strony odpowiedzialność, ład społeczno-prawny i moje poczucie obowiązku obywatelskiego. Z drugiej dyskretny urok anarchii i podkopywanie kapitalizmu przez tego pana nieświadomie dokonywane, jego odwet na koncernie BP za wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej, który miał miejsce w 2010 roku (rana zatem świeża i niezabliźniona).  Czy tego pana potraktować jako pożytecznego złodzieja w dziele globalnej redystrybucji dóbr? Czy jest on jednak tylko potwierdzeniem tezy o banalności zła i dowodem na to, że każdy człowiek jest potencjalnym nazistą?
Nie zareagowałem, bałem się, umyłem ręce, kupiłem gazetę.

1 komentarz:

  1. Pedantycznie dopieszczone. To jak żonglujesz słowem, świadczy żeś erudyta. Nie musisz podpierać się nazwiskami.

    OdpowiedzUsuń