niedziela, 25 sierpnia 2013

Unibail-Rodamco

Cześć! Dokonam teraz na własny użytek i dla dwóch i pół osób, które tu zaglądają, analizy porównawczej, a właściwie wielkiego testu warszawskich centrów handlowych. Kryterium ich doboru jest subiektywne, wynika z moich doświadczeń, gdyż tak się moje życie ułożyło, że akurat w tych trzech czasem bywam. Aby jednak zachować pozory obiektywizmu i być wiernym metodzie naukowej znalazłem dla nich wspólny mianownik – wszystkie te przybytki mają tego samego właściciela (dociekliwym podpowiem, że jego nazwę można znaleźć w tytule tego wpisu). Mój stosunek do owych centrów jest dość nietypowy, gdyż nie jestem typowym klientem, który je odwiedza, by coś kupić/przymierzyć/sprawdzić/spotkać się z kimś. Pojawiam się w nich zwykle sam, w weekendy, niemal zawsze na kacu, około południa. Nigdy nic nie kupuję, chyba że jakąś gazetę, ale to się nie liczy, bo ją można kupić w wielu innych miejscach. Oglądam za to za każdym razem smartfony, klocki lego i żółwie stepowe. Nie planuję w najbliższym czasie zakupu żadnej z tych rzeczy, żółwia też nie, oglądanie ich nie ma żadnego celu, poza estetycznym doznaniem i wspominaniem dzieciństwa (kiedyś bardzo interesowałem się rynkiem telekomunikacyjnym i miałem dużo klocków i dwa żółwie). To wszystko sprawia, że mogę być wiarygodnym i obiektywnym recenzentem centrów handlowych o trzeźwym (albo już niemal trzeźwym) spojrzeniu. Dość jednak o mnie, koniec z tym przydługim wstępem, przejdźmy do meritum.


Złote Tarasy

Wbrew nazwie nie ma tu wcale złotych tarasów, ani nawet złotych klamek, co już na wstępie rozczarowuje. Ponadto w Kakadu są najdroższe żółwie (cena wyższa aż o 200 zł  w porównaniu do sklepów Kakadu w pozostałych centrach handlowych). Cieszy firmowy sklep Lego, ale co z tego, skoro jest wielkości kiosku Ruchu i gdy wejdą do niego dwie osoby + sprzedawczyni robi się bardzo tłoczno i nieprzyjemnie. Smyk jest natomiast zdecydowanie za duży, małe dzieci łatwo mogą się w nim zgubić (znów zatem myląca nazwa, nie jest to sklep dla smyków). Na koniec największa, powszechnie znana bolączka tego centrum handlowego: w głównym wejściu drzwi obrotowe nie obracają się automatycznie! Co prawda bliskość Dworca Centralnego powoduje, że dużo osób się tu kręci, więc niby ma kto tymi drzwiami kręcić, ale niesmak pozostaje.

Plusy:
- brak

Minusy:
- zawyżone ceny żółwi stepowych w Kakadu,
- mylące nazwy,
- parę lat temu nie uznano mi reklamacji spodni zakupionych w jednym z tutejszych sklepów,
- stacja kolejowa niby blisko, ale aby do niej się dostać, trzeba najpierw pobłądzić w podziemiach, przy których labirynt Minotaura to nic, można też wyjść na dwór, wtedy od razu widać dworzec i wiadomo gdzie iść, istnieje jednak ryzyko zmoknięcia, rozwiania włosów albo tego i tego, gdy pada i wieje, a zwykle te zjawiska idą w parze,
- DRZWI!!!

Ocena: 1/10


Arkadia

To centrum handlowe dla bogatych mieszkańców pobliskich apartamentowców, jeszcze bogatszych turystów z Japonii i bogatych duchem uczniów znajdującego się nieopodal liceum im. Aleksandra Fredry, do którego miałem okazję uczęszczać dawno temu. O tym, że Arkadia jest skierowana do klientów premium, świadczą duży wybór oliwek i serów w Carrefourze oraz uchwyt na parasolki przy umywalkach w łazience męskiej. O tym, że Arkadia jest skierowana do uczniów liceum im. A. Fredry świadczy to, że znajdują się w niej aż dwie restauracje McDonald’s (jedna jest ukryta w Carrefourze, obok dużego wyboru oliwek i serów, co pozwala zapoznać się bogatym mieszkańcom pobliskich apartamentowców i turystom z Japonii z uczniami Fredry, ale nie robią tego). W Kakadu są przystępne ceny żółwi, a do tego zobaczyć tu możemy piękne ptaszki, kryjące się pod nazwą Amadyna Wspaniała. W tym przypadku, w przeciwieństwie do Złotych Tarasów, nazwa nie jest myląca, te ptaszki naprawdę są wspaniałe, ostatnio spędziłem przy nich z koleżanką około 10 minut, podczas których wypytywaliśmy się pracowniczki sklepu o ich zwyczaje itp. Co prawda pani nic prawie o tych ptaszkach nie wiedziała i nie pozwoliła nam robić im zdjęć, ale za to ładnie się uśmiechała, poza tym była zmęczona, a w ogóle to nie musi wszystkiego wiedzieć. Mówi się, że Arkadia to ulubione miejsce galerianek i sponsorów, że sponsoring, że doładowania karty orange, ale po pierwsze, wydaje mi się, że nie jest to zjawisko masowe (choć na pewno nie można go bagatelizować, to poważny problem społeczny), a po drugie na pewno nie dotyczy to bogatych mieszkańców pobliskich apartamentowców, ani turystów z Japonii, ani tym bardziej uczniów liceum im. A. Fredry. Warto odnotować, że sama nazwa tego centrum handlowego też nie jest myląca, bo to prawdziwy raj dla wspomnianych tu wielokrotnie grup społecznych i narodowości. Miłośników kolei, do których się zaliczam, zmartwi fakt, że najbliższa stacja kolejowa znajduje się aż 500 m od Arkadii, niezbędny jest zatem krótki spacer, podczas którego można zmoknąć lub wpaść pod samochód.

Plusy:
- wymieniłem

Minusy:
- o uchwyt na parasolkę w łazience męskiej można zaczepić spodniami, co może spowodować ich lekkie naderwanie, a jeśli kupiliśmy je w Złotych Tarasach, to reklamacja nie zostanie uznana,
- największa odległość do stacji kolejowej

Ocena: 5/10


Centrum Handlowe Warszawa Wileńska

Najlepiej mi znane, za każdym razem jednak zaskakuje. Wielkomiejski, wystylizowany, modny korpoludek lub freelancer, gdyby przez przypadek tu się znalazł, ale się nie znajdzie, na widok przeciętnego klienta tego centrum mógłby uznać, że się znalazł (czyli jednak może się znaleźć, ale potencjalnie, i nie tu, ale w wyobraźni) na innej planecie. Dotychczas myślał, że ci wszyscy ludzie są już dawno zamknięci w rezerwacie dla ofiar stylówki i transformacji ustrojowej (ang. fashion victim i łac. homo sovieticus), a jednak nie! Oni wciąż na wolności i wciąż kupują, du ju bilif it! Nie ma co się jednak dziwić ich kontrowersyjnym ubiorowym wyborom, dużo czasu zajmuje im bowiem podróżowanie pociągiem, bo tak się składa, że większość owych klientów to dojeżdżający z odległych mniej lub bardziej małych miejscowości (jestem jednych z nich, my wszyscy jedziemy na jednym wózku w niejednym wagonie, co prawda udałem się na emigrację wewnętrzną, ale tak, jestem jednym z nich, dlatego tyle we mnie empatii). Gdy dojeżdża się z daleka, trzeba wcześnie wstać i nie ma czasu na odpowiednie przygotowania, poza tym w pociągu można się ubrudzić, lepszy ciuszek lepiej zostawić na inną okazję. Niezależnie od tego kim jesteś, widok większości klientów tego centrum handlowego wzbogaci twoją wiedzę o świecie i odmiennych kulturach, mamy tu zatem antropologiczny naddatek. Smyk nie jest tu ani za duży, ani za mały, jest w sam raz dla naszego braku pociech. Poza tym tutaj, w porównaniu do Złotych Tarasów, a tym bardziej Arkadii, do pociągu będziemy mieli najbliżej i bezpiecznie się do niego dostaniemy, bo wjeżdża on do samego centrum handlowego.

Plusy:
- po znalezieniu się w bezpiecznej odległości od CH Wileńska świat wydaje się piękniejszy, a do tego nic już nas na nim nie zaskoczy

Minusy:
- brak

Ocena: 10/10


Podsumowanie

Cieszy mnie nieoczekiwana wygrana niepozornego i często niedocenianego centrum handlowego. Wśród swoich konkurentów to junior, bo jest najmniejsze, a zarazem senior, bo najstarsze. Można powiedzieć też, że jest jak kompas, bo wskazuje konkurencji drogę do doskonałości, a ponadto łączy w sobie elementy:
- wschodu, bo w nazwie ma Wilno, a kiedyś stąd można było pojechać nawet do Petersburga,
- zachodu, bo można tu zachodzić wielu do sklepów zachodnich marek,
- północy, bo nawet po północy można wejść do części budynku, gdzie są kasy biletowe i automaty z napojami, jest to zatem najdłużej otwarte centrum handl. w Polsce, a może i na świecie,
- południa, bo przy bocznym wejściu wielu przedstawicieli mniejszości romskiej przybyłych z południa Europy oferuje tradycyjne stroje i zabawki w korzystnych cenach.
Już niedługo tuz obok wejścia głównego powstanie stacja metra, z CH Wileńska będzie zatem nie tylko najbliżej do pociągu, ale także do wagonu kolei podziemnej, co jest kolejnym ewenementem na skalę krajową, a może i światową. Ponadto w jednym z tutejszych kiosków są, a przynajmniej kiedyś były, tańsze niż gdziekolwiek indziej papierosy, a nawet jeśli ktoś zapomniał ich kupić, to zaraz po wyjściu może spotkać wielu sprzedawców oferujących jeszcze tańsze papierosy trzymane dla zachowania ich właściwości smakowych w specjalnych czarnych reklamówkach (rusofilów z pewnością ucieszy cyrylica na opakowaniach tychże jeszcze tańszych papierosów). Centrum to dalekie jest od snobizmu, elitaryzmu i licealizmu Arkadii, obce są mu także zakłamanie i drożyzna Złotych Tarasów. To tu jest prawdziwa Polska.

4 komentarze:

  1. Niestety nie ma opcji "Lubię to", czy da się coś z tym zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  2. znalazłam chwilę in maj fritajm(!), też wkurzają mnie nieobracające się drzwi obrotowe, pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy

    OdpowiedzUsuń